Przejeżdżając przez Chorwację zawsze mijałem zjazd na Park Narodowy Krka zakładając, że będzie oblegany przez tłumy turystów jak Jeziora Plitwickie. Tym razem postanowiłem to sprawdzić. I wiecie co – jest oblegany. Jednak podróż samochodem daje ogromną swobodę i można znaleźć miejsca odludne a widoki obłędne.
Opisałem dwie trasy dla tych, którym spieszno na plażę oraz dla tych, którzy chętnie się z niej ruszą. Aby dotrzeć do jednego z wielu wejść do parku w miejscowości Skradin naszą podróż zaczynamy od zjazdu z autostrady A1 na Skradin – Šibenik.
Trasa 1 – Oglądamy co należy i wracamy na plażę
Jeżeli tylko nie jedziesz autobusem to ta trasa jest obowiązkowa. Większość ruchu turystycznego skoncentrowana jest przy wejściu do Parku w Skradinie i podstawowej trasie do Wodospadu Skradinski Buku.
Oczywiście należy zacisnąć zęby i odstać swoje po bilet i w kolejce na lodź. Po to by przejść się w tłumie turystów podziwiając wodospad jak z pocztówki.
Trasa 2 – Wyciskamy ile się da ale z plaży raczej nici
Bez problemu można trasę przejechać w jeden dzień ale warto wcześnie zacząć i dobrze ją zorganizować. Dobrym pomysłem jest kupienie biletów online co zaoszczędzi nam czasu w kolejce do kasy.
Skradinski buk – czyli wizytówka Dalmacji
Tak jak Jeziora Plitwickie tak i wodospad Skradinski Buk są wizytówką Chorwacji. Nic więc dziwnego, że ściągają tutaj tłumy turystów i raczej nie ma szans na samotną kontemplację tego uroczyska. Do niedawna można było się jeszcze kąpać pod wodospadem, co zapewne skutecznie przyciągało jeszcze większe tłumy. Teraz kąpiel jest zabroniona ale dzięki temu można zrobić zdjęcie bez wodospadu bez ludzi w kadrze (oczywiście trzeba się w tej sprawie przedrzeć przez tłum stojący na drewnianym pomoście).
W Roski Slap może być kłopot z wyjazdem (bo ruch jest wahadłowy i pojazdy przyjeżdżające blokują chcących wyjechać z parkingu.
W pozostałych miejscach nie było problemu z pozostawieniem samochodu a parking był darmowy.
Łodzią albo piechotą
Gdy już zaparkujemy samochód musimy odać się do nowoczesnego pawilonu w celu zakupu biletów. Ilość stanowisk uświadamia jak ogromną ilość turystów obsługuje się tutaj codziennie. Bilet w cenie 200 kuna jest ważny do końca dnia (nie 24 godziny) i uprawnia do wstępu we wszystkich punktach (tam oczywiście gdzie jest wymagany). Dodatkowo w cenie biletu jest rejs łodzią do wodospadu. Można oczywiście zrezygnować z łodzi i przejść wyznaczonym szlakiem 2 kilometrową pętlę ale nie obniża to ceny biletu i rzadko kto się na spacer decyduje.
Wyspa Visovac – klasztor na środku jeziora
Jadąc od Skradin’a w stronę Roški Slap trzeba skręcić w prawo w drogę przez las. Jest to chyba jedyny prawoskręt na tym odcinku więc nie powinno być problemu z jego odnalezieniem. Drogą dojeżdża się nad brzeg jeziora skąd można podziwiać widok na klasztor. Tylko nie jest to widok, który reklamuje to miejsce. Jeżeli ktoś wziął broszurę informacyjną (są też po polsku) to zdziwi się mocno bo wszystkie zdjęcia wyspy i klasztoru są robione z przeciwległego brzegu. Za to w przybrzeżnych trzcinach można podziwiać okazy lokalnej fauny.
Z drugiej strony jest wielki parking i jeszcze większy punkt widokowy więc aby strzelić sobie fotkę jak z folderu wystarczy przejechać na drugą stronę rzeki. Stąd też można popłynąć na wyspę (5 minut) i zwiedzić klasztor z przewodnikiem (chyba bezpłatnie tak jak w Monastyrze Krka).
Wodospad jak biżuteria czyli Roški Slap
Część wodospadu miejscowi nazywają “naszyjnikiem” bo rozlewające się przez szerokie kaskady woda tworzy migoczące w słońcu bystrza. Rzeka Krka spływa z wysokości jedynie 22 metrów ale formuje niezliczone kaskady, rozlewiska i wysepki. Magiczne miejsce i zdecydowanie mniej uczęszczane niż Skradinski Buk. Można, a nawet trzeba, przejść się trasą wokół wodospadów (1,3 km) a następnie zrelaksować w niezwykłej restauracji. Jest to wyjątkowe doświadczenie, gdyż pomiędzy stolikami… przepływa wodospad. Restauracja znajduje się bowiem w wodnym młynie. Klienci na boso siedzą przy stolikach a kelnerzy w klapkach serwują lokalne przysmaki, Poniżej wyznaczono miejsce gdzie można zażyć kąpieli, jeśli ktoś pragnąłby zanurzyć się głębiej.
Przejazd drogą prowadzącą nad Roški Slap jest także niezwykłą atrakcją. Z jednej strony rzeki jedzie się wąską groblą nad kaskadami wodospadu wśród gęstych drzew (ruch wahadłowy) a z drugiej wspina się na zbocze skąd roztacza się widok “na pola ryżowe w Wietnamie”.
Jaskinia Oziđana – warto czy nie warto
Warto – jeśli ktoś lubi chodzić po schodach. Żeby dotrzeć do jaskini ze ścieżki Roski Slap trzeba pokonać ponad 500 stopni. Jak jest gorąco to trasa w górę daje w kość. Na górze jest bardziej grota niż jaskinia, kilka plansz informacyjnych i nadgryziony zębem czasu model człowieka pierwotnego. Za to widoki z trasy podczas wspinaczki – pierwsza klasa. Widać w całej okazałości kaskady i wysepki wodospadu Roški Slap.
Coś dla ducha czyli Monastyr Krka
To jedno z niewielu miejsc gdzie w sezonie można znaleźć ciszę i spokój. Aby tu dotrzeć należy zjechać z głównej drogi nr 59 w miejscowości Kistanje w prawo, w kierunku rzeki. W miasteczku warto się zatrzymać na parkingu przed kościołem i w pobliskiej kafić zamówić wyborną kawę. Popijając niespiesznie obserwować codzienne życie mieszkańców krzątających się między straganami.
Obecnie jest to prawosławny kościół św. Archanioła, który został wzniesiony w XV wieku na gotyckich ruinach. Te z kolei zbudowano na rzymskich katakumbach. Serbska mniejszość regularnie przybywa tutaj na msze a w murach klasztoru nauki podejmuje kilkunastu młodych adeptów. Monastyr można zwiedzać tylko z przewodnikiem (bezpłatnie), który opowiada historię miejsca i umaja czas barwnymi przypowieściami. Wizyta w katakumbach pod kościołem i historie pierwszych chrześcijan kreślących ryby na skale to klimat trochę jak z Quo Vadis.
Rzymski obóz wojskowy Burnum
Założony w I wieku naszej ery i stacjonował tu XI Legion rzymski – Claudia pia Fidelis (nazwa i miejsce trochę trąci Asteriksem i Obeliksem). Do oglądnięcia są zasadniczo dwa miejsca w pobliżu siebie. Pierwsze to okazały amfiteatr wojskowy a drugie to fragment łuku zabudowań dowództwa legionu. Miła odmiana po pięknej przyrodzie, jednak opinie na temat restauracji obiektu są podzielone. Część konserwatorów twierdzi, że amfiteatr odbudowano (a właściwie wybudowano od nowa) nie zachowując staranności i z użyciem niewłaściwych materiałów. To prawda, bo można odnieść wrażenie, że ekipa budowlana zawinęła się stąd wczoraj.
Wielka kumulacja wodospadów
Większość zorganizowanych wycieczek tutaj nie dociera. Jest tu kilka wodospadów i każdy z nich ma swój własny charakter. Część jest łatwo dostępna a do innych trzeba trochę podejść. Skutecznie odstrasza to turystów więc nawet w sezonie będzie tutaj dość kameralnie. Krka ma jedynie 70 km długości i właśnie tutaj jest mniej więcej połowa jej biegu.
- Wodospad Manojlovac – jest najwyższym ze wszystkich wodospadów na rzece. Woda spada z 60 metrów a skały porośnięte są mchami i bluszczami. Do punktu widokowego trzeba podejść 15 min.
- Wodospad Rošnjak – trudno dostępny, można go wypatrzeć podchodząc do klifu z drogi do elektrowni wodnej Miljacka.
- Wodospad Miljacka – w jaskiniach i grotach w pobliżu wodospadu żyją endemiczne płazy – odmieńce jaskiniowe.
- Wodospad Brljan – zarośnięty przez las. Ma się wrażenie, że woda wypływa spomiędzy drzew. Ponoć przepiękne miejsce wiosną.
- Wodospad Bilušica – to pierwszy wodospad na trasie rzeki Krka. To tylko dwa progi ale hałas spływającej wody słyszany jest z bardzo daleka.
Na krawędzi parku czyli Kanion rzeki Čikola
Kanion rzeki Čikola ma miejscami 170 m głębokości a sama rzeka wpada do Krki kilka kilometrów dalej. Atrakcją jest przejazd przez kanion i choć to tylko 5 nawrotów to można odnieść wrażenie, że siostra kanionu Verdon.
Dla spragnionych mocniejszych wrażeń wyznaczono szlak do kanioningu, długą tyrolką a nawet ferratę. Jest to (obok punktów widokowych na Visovac) miejsce dostępne bez biletów.
Na objazd Parku Narodowego rzeki Krka poświęciłem 2 dni ale w każdej chwili chętnie bym tam wrócił “doogląć” te wspaniałe pejzaże. Świetnym pomysłem może być przyjazd tutaj wiosną lub nawet zimą. Park jest dostępny przez cały rok z wyjątkiem okresu Bożego Narodzenia. Chętnie pomieszkałbym w miejscowościach wzdłuż trasy, z dala od plaż, podglądając codzienne życie mieszkańców.