Ostatnim punktem pierwszej części opisującej trasy Doliny Baryczy był Sułów. Drugi etap rozpoczynam zatem w pobliskiej Gruszeczce skręcając w lokalną drogę w kierunku Postolina. To bardzo malowniczy odcinek przez gęste lasy o czym doskonale wiedzą wrocławscy grzybiarze i jesienią wynoszą stąd pełne kosze podgrzybków. Tą drogą dojeżdżam do krajowej 15 i kilka kilometrów dalej mijam tablicę Milicz.
dystans 73 km | czas przejazdu 1 h 49 m
Pełen relaks
Przed wyjazdem zainteresował mnie opis i kilka opinii na temat Ostoi Milicz. To wielkie rancho położone wśród stawów i łąk w pobliżu meandrującej Baryczy. Tu prowadzona jest hodowla Konika Polskiego (w tych czasach powinna to być raczej narodowa hodowla Wielkiego Konia Polskiego) a na rozległym terenie można odpocząć od zgiełku miasta. Można wynająć domek i zatrzymać się na weekend aby powędkować, spłynąć kajakiem czy pojeździć na rowerze.
Muzeum Bombek
W samym Miliczu furorę robi Muzeum Bombek założone na terenie starej fabryki w nowoczesnym budynku Obiektu Multifunkcyjnego.
Dzieciaki ze wszystkich dolnośląskich szkół zapewne już tu były bo to bardzo popularne miejsce na szkolne wycieczki. Dla nieczułych na filigranowe, szklane dekoracje tutejsza kawiarnia przygotowała specjalną atrakcję – tost z pastą z karpia. Nie próbowałam ale brzmi egzotycznie.
W samym Miliczu warto zatrzymać się w parku przy Pałacu Maltzanów (obecnie Zespół Szkół Leśnych), przejść się po rynku lub nawet wstąpić do kościoła szachulcowego pod wezwaniem Świętego Andrzeja Boboli. Jednego z sześciu byłych 6 ewangelickich kościołów łaski (bo łaskawie pozwolono na ich budowę po wojnie trzydziestoletniej).
Stawy Milickie
Stawy Milickie to największe zespół stawów w Europie. To ponad 285 zbiorników, z których rokrocznie odławia się ponad 2000 ton ryb. Na tym obszarze powstał także największy rezerwat przyrodniczy w Polsce, który jest ostoją 276 gatunków ptaków.
Przejażdżka przez to wyjątkowe miejsce jest o tyle niezwykła, że część dróg poprowadzonych jest wąskimi groblami między stawami. Szczególnie dwie groble dają wrażenie wycieczki przez środek stawu. Jedna z nich prowadzi z Nowego Grodziska do Rudy Milickiej – druga łączy Wielgie Sycowskie z Joachimówką. To miejsca powszechnie dostępne mimo, że prowadzą przez środek rezerwatu. Trzeba bardzo uważać bo na drodze często leżakują kaczki i gęsi, przechadzają się bociany i czaple a spod kół ucieka kolorowa ptasia drobnica.
Gdzie spać i jeść
Jak Gruszeczka dla grzybiarzy tak Hubertówka dla myśliwych jest kultowym miejscem gdzie z dala od głównej drogi w otoczeniu lasów można pobiesiadować z przyjaciółmi nawet do białego rana. Obecność dzika na ruszcie na szczęście nie jest już obowiązkowa.
Wracałem drogą wzdłuż północnej granicy rezerwatu. Chciałem bowiem zahaczyć jeszcze o uroczysko, które zapowiadało się na doskonałe miejsce noclegowe położone wśród łąk i stawów. Siedlisko Żuraw i Czapla to z pewnością oaza ciszy i spokoju. Zamknięte, lecz zlustrowane z zewnątrz, aż woła o wizytę następnym razem.
Goszcz – ślad dawnej świetności
Ostatnim, dość przypadkowym, punktem na trasie była wizyta w ogromnej posiadłości Reichenbachów w miejscowości Goszcz. To właściwie ruina bo wielki pałac miał pecha i spłonął dwukrotnie w 1749 roku i w wigilię 1947 roku. Klimatyczne miejsce rozmachem nie pasujące do małej, sennej miejscowości.
Między Twardogórą a Oleśnicą w Miodarach przejechałem się jeszcze niezwykłym tunelem. Gałęzie gęstych drzew rosnące na poboczu podcięto do wysokości autobusu. Zielony dach zamyka się na głową. Zapewne niewielu kierowców zwróci na to uwagę. Mnie ten odcinek tak się spodobał, że przejechałem go kilkakrotnie w myśl cartripowej zasady – patrz jak jedziesz.
Bardzo ciekawy opis. Czy nie można byłoby opisać zdjęć (nazwy na zdjęciu) oraz uaktualnić trasę?
Poza tym – świetna robota!