Przejazd Uberem przez Kair o czwartej nad ranem to obrazek, który zapamiętam na długo. Jedziemy szybko wielopasmowymi obwodnicami, na których o tej porze prawie nie ma ruchu. Mimo to, trasa z lotniska pod piramidy zajmuje półtorej godziny. 

M76A7878-Edytuj

Arabski Gotham

Giza w nocy to taki arabski Gotham City. Wysokie, monotonnie ciągnące się wzdłuż szerokich ulic, zabudowania. Monumentalna hybryda brutalizmu i kolonializmu, okraszona arabskimi świecidełkami. Wrażenie jest przytłaczające, ale i fascynujące. Zjazdy, wiadukty i obwodnice tworzą komunikacyjny chaos i mimo, że jest środek nocy, miasto nie śpi.

M76A8392-Edytuj
IMG_9089_1
IMG_9087

Hotel z widokiem na piramidy

Pokój zarezerwowany w ostatniej chwili Pyramid Front Hotel okazuje się nie być internetowym fejkiem. Jest prawdziwy, i co najważniejsze, faktycznie ma widok na piramidy. Nie trzeba wychodzić z pokoju, żeby poczuć, że jest się w Egipcie. Budzę się co chwila, żeby to sprawdzić. Po kilku godzinach słońce powoli wstaje, wydobywając kształty piramid widoczne zza spoconej szyby. Później, Uświadamiam sobie, że chyba wszystkie hotele w okolicy mają widok na piramidy. Trudno byłoby je zasłonić. 

IMG_8575
M76A7568
M76A7562-Edytuj

Wstajemy na tyle późno, że śniadanie niemal nam ucieka. Hotel to dziwna hybryda: trochę luksusowy, trochę nie, trochę resort, trochę guesthouse. Po śniadaniu rozważamy basen – na dachu ale to byłaby trochę profanacja. Rozmawiamy z obsługą i gośćmi, głównie o widokach za oknem i na talerzu. A to wszystko zaledwie 10 godzin od momentu, gdy opuściliśmy “nie nasz dom” na Ursynowie.

Podejdźmy bliżej

Choć z okna piramidy widać jak na dłoni, dotarcie do nich pieszo zajmuje godzinę. Miasto już dawno obudziło się do życia – zakurzone ulice, dźwięki klaksonów, zapachy kawy, tytoniu i cynamonu i oczywiście spalin. Gdy zbliżamy się do kompleksu, pojawiają się coraz bardziej nachalni naganiacze – „Camel ride, my friend!”, „VIP ticket, good price!”. Klasyka.

M76A7603-Edytuj
M76A7599-Edytuj

Wejście od strony Sfinksa okazuje się co najmniej zaskakujące. Punkt sprzedaży biletów wygląda jak kontener postawiony obok śmietnika. Kilku typków pochyla się nad metalową beczką z palącym się ogniem. Klimat bardziej przypomina przedmieścia Caracas, niż wejście do największej atrakcji Egiptu. Bilet można kupić online, co pewnie jest wygodniejsze, szybsze i pozbawione takich atrakcji.

Zasady (nie)oczywiste

Przechodzimy przez bramki i okazuje się, że Na teren piramid można wnieść niemal wszystko – oprócz więcej niż jednego obiektywu do aparatu. Serio. Arbuz? Można. Bezalkoholowe piwo? Proszę bardzo. Ale drugi obiektyw? Nie. Po burzliwych negocjacjach i przywoływaniu osiągnięć polskiej archeologii, kobietka z ochrony wpuszcza każde z nas z jednym obiektywem. 

M76A7736-Edytuj
M76A7644-Edytuj

Sfinks – kamienna zagadka

Najpierw wita nas Wielki Sfinks. I mimo, że jego zdjęcie to ikona rozpoznawalna na całym świecie jak “Mona Lisa”, to widok na żywo robi piorunujące wrażenie. Kolosalna rzeźba wykuta z jednego bloku wapienia – ciało lwa, głowa człowieka (prawdopodobnie faraona Chefrena) ma ponad 20 metrów wysokości i prawie 74 metry długości. Patrzy na “nadciągającą” Gizę – od ponad 4 tysięcy lat – w milczeniu, z kamienną, lekko ironiczną miną.

M76A7649-Edytuj
M76A7724-Edytuj
M76A7776

Barierki i budki z pamiątkami trochę psują klimat, ale za to praktycznie nie ma turystów. 

Piramidy kameralnie

Podchodzimy pod Wielką Piramidę Cheopsa (Chufu) – najwyższą i najstarszą z trzech. Ponad 4 tysiące lat historii, 138 metrów wysokości (kiedyś 146), ponad 2 miliony bloków kamiennych, z których każdy waży kilka ton. Żadne zdjęcie nie odda jej ogromu ale mimo to “trzaskam” bez opamiętania. 

M76A8048-Edytuj
M76A7872-Edytuj
M76A7764-Edytuj

Tuż obok – Piramida Chefrena (ta z zachowanym fragmentem oryginalnego pokrycia na czubku) oraz najmniejsza, Piramida Mykerinosa. I chociaż mniejsze – nadal ogromne, dumnie stoją na skraju pustyni. W tle – niebieskie niebo, piasek pustyni i zbliżające się jak pasożyt zabudowania rozrastającej się Gizy.

M76A0342-Edytuj
M76A9294-Edytuj
M76A7887-Edytuj

Nadal prawie nie ma turystów i można robić zdjęcia bez tłumów w kadrze. To rzadki luksus i uśmiech od losu, być w takim miejscu i mieć je prawie na wyłączność. 

Edgar, papirus i perfumy

Po wyjściu zaczepia nas Edgar. Twierdzi, że jest właścicielem fabryki papirusu i perfum. Oczywiście nic z tego nie jest prawdą. Ale dajemy się ponieść arabskiej fantazji. Robię sensację bo chcę kupić czyste arkusze papirusu bez mniej lub bardziej kiczowatych obrazków. Są one, przygotowywane ręcznie i mają ciekawą strukturę. Będą świetnym tworzywem dla moich zdjęć wykonanych w technice cyjanotypii. Zdjęć oczywiście z Egiptu. 

IMG_8625
IMG_8628