Pierwszy raz zobaczyłem Salinę Turda nim internet stał się codziennością. W jednym z magazynów podróżniczych zamieszczono zdjęcie wykutej w skale głebokiej studni. Podpis był krótki: Kopalnia soli Turda w Rumunii. Miałem wrażenie, że patrzę na coś nierealnego, zbyt „obcego”, by mogło powstać rękami górników. Od tamtej chwili wiedziałem, że jeśli kiedyś będę w tej części Europy, muszę tam zajechać.
Salina Turda działała przez wiele stuleci — sól wydobywano tu już w średniowieczu. Dziś jest jednym z najlepiej zachowanych przykładów infrastruktury górniczej w Europie, udostępnionej zwiedzającym. Schodzi się w głąb ziemi przez długi, techniczny korytarz, aż w końcu trafia się do przestrzeni, które bardziej przypominają scenografie do filmu niż klasyczną kopalnię.
Podziemne komory: Terezia, Rudolf i Iosif
Główne komory udostępnione do zwiedzania mają różne funkcje i charakter. Terezia jest najbardziej spektakularna — stożkowa, z jeziorem na dnie i współczesną instalacją: pomostami, platformami i oświetleniem zawieszonym nad wodą. Tu można wypożyczyć łódkę, popływać po czarnej wodzie przyglądając się z bliska rysunkowi geologicznych warstw na ścianach. Dobór materiału do konstrukcji w tym otoczeniu jest perfekcyjny: drewno, metal, światło kontrastują z wodą i gładkimi ścianami wyrobiska.
Komora Rudolf działa jak podziemna hala. Stałe oświetlenie, regularny przekrój i stalowa konstrukcja podkreślają skalę wyrobiska. To tutaj znajdują się atrakcje: diabelski młyn, mini-golf, boiska i miejsca odpoczynku. Mikroklimat kopalni działa korzystnie na drogi oddechowe, więc cała strefa jest pomyślana tak, by zostać dłużej: usiąść, odpocząć, odetchnąć i poczuć przestrzeń. To kopalnia, w której „bycie” ma taką samą wartość jak zwiedzanie.
Iosif jest najprostszy i przez to najbardziej tajemniczy. To wysoka, stożkowa komora oglądana z galerii zawieszonej nad pustką. Nie ma tu łódek i innych atrakcji — tylko surowe ściany soli, które wzmacniają każdy szept. To nie echo jak w jaskini, ale bardziej komora rezonansowa, w której zwykłe słowo brzmi mocniej i dłużej.
Wąwóz Turda – tuż obok kopalni
Kilka kilometrów od Saliny znajduje się Wąwóz Turda (Cheile Turzii) — naturalny kanion wykuty przez rzekę Hășdate w wapiennych skałach pasma Trascău. Ściany potrafią mieć tu 250–300 metrów wysokości, a ścieżka prowadzi dnem doliny, nad wodą, przez mostki i skalne progi. Podczas pierwszej wizyty zatrzymaliśmy się nad samą rzeką: było cicho, pusto i dziko. Dziś infrastruktura jest większa: pola namiotowe, miejsca dla kamperów, parkingi. Wygodniej, ale mniej intymnie. My spaliśmy na dziko — wyżej, przy dawnym wesołym miasteczku, z widokiem na wapienne ściany.
Porady praktyczne
- Godziny i bilety: najlepiej kupić bilety online — w sezonie kolejka do kas jest długa już rano.
- Zjazd i zejście: zjazd windą jest możliwy, ale warto przejść choć fragment pieszo, żeby poczuć przestrzeń i dystans.
- Wąwóz Turda: wejście kosztuje ok. 4 RON, parking ok. 10 RON/dzień.
- Odległość: Salina → Wąwóz Turda to ok. 14 km.
- Miasto Turda: po drodze warto wstąpić na rynek na kawę i prosty lunch.
- Czas na zwiedzanie: minimum 2–3 godziny w samej kopalni, więcej jeśli chcesz zostać w części rekreacyjnej.
- Zdjęcia: komory Terezia i Rudolf oferują wyjątkowe kadry — światło na solnych ścianach i geometryczne instalacje wyglądają świetnie.
- Sezon: latem bywa tłoczno; najlepsze wrażenie dają godziny poranne i popołudniowe.
Wejdźmy trochę głębiej
Ten wpis to praktyczne spojrzenie na Salinę i Wąwóz Turda. Jeśli masz ochotę wejść w to miejsce bardziej „razem ze mną” — w reporterskim rytmie, z moimi zdjęciami, dłuższym tekstem i pełnym kontekstem — zajrzyj do magazynu Peryferia. Przygotowałem tu rozszerzoną wersję tego materiału: do pobrania jako PDF albo do przejrzenia wygodnie na ekranie.